Mieszkańcy bloku przy ulicy Lwowskiej 65 są oburzeni rozpoczynającą się pod ich oknami budową. Za kilka miesięcy za sąsiada będą mieli stację paliw. Zapowiadają protest, choć sami nie wiedzą, czy istnieje jakakolwiek szansa na wstrzymanie niechcianej inwestycji.
Przedwczoraj ekipa robotników ogrodziła przyszły plac budowy. - Nie mieliśmy pojęcia, co tam będzie stawiane. Kiedyś liczyliśmy, że może ktoś posadzi tam kilka drzewek, a tu dowiadujemy się, że to budowa stacji benzynowej - martwi się jedna z lokatorek.
Wiadomość rozeszła się w okolicy błyskawicznie. Dziś po południu przeciwnicy budowy zwołują spotkanie. Nikt z zapytanych wczoraj przez nas mieszkańców nie chce stacji w tym miejscu. - Jesteśmy zbulwersowani i nie wyrażamy zgody na budowę - mówi Małgorzata Siembab. Ludzie twierdzą, że już bez dystrybutorów pod nosem mają wystarczająco dużo powodów do narzekań na sąsiedztwo.
Na początku dekady niedaleko bloku wyrósł im supermarket sieci Kaufland. - Kiedyś uliczka przed blokiem była spokojna, teraz przejeżdżają tędy setki aut do sklepu. A jak powstanie stacja, to ruch będzie całą dobę - narzeka Zygmunt Dziubak. Nikomu nie podoba się perspektywa wąchania paliwowych oparów oraz niebezpieczeństwo jakiejś awarii.
Na dzisiejsze spotkanie wybiera się między innymi Jakub Kwaśny. W podwójnej roli - radnego i lokatora jednego z pobliskich bloków. - Plan zagospodarowania sprzed dziesięciu lat dopuszczał takie wykorzystanie działki. Prezydent mógł jednak go zmienić, skoro stacja powstaje w centrum dużego osiedla - twierdzi.
za www.gk.pl
tekst: Andrzej Skórka
Fot: Paweł Topolski