Darmowe „coś” dla mieszkańców Tarnowa
O tym, że miasta „zarabiają” na podatnikach zrobiło się głośno kilka lat temu, gdy Warszawa rozpoczęła akcję „Brat PIT”. Miała ona na celu zachęcenie wszystkich „nowych” Warszawiaków do tego, aby meldowali się w swojej nowej „małej Ojczyźnie”. Ma to o tyle znaczenie, że do miasta na prawach powiatu – a takim jest też Tarnów – wraca około połowy zapłaconego podatku PIT. Innymi słowy każdy mieszkaniec, a tym bardziej bogaty mieszkaniec, przez sam fakt mieszkania i rozliczania się w mieście „dokłada się” do wspólnej kasy. Zatem im więcej mieszkańców, tym więcej pieniędzy w budżecie miasta. A jak taki mieszkaniec ma jeszcze dobrze płatną pracę (płaci więcej podatku dochodowego) to tym lepiej. Dlatego Warszawa tak bardzo starała się (i nadal to czyni) aby zachęcać wszystkich „słoików” do meldowania się na terenie stolicy. Biorąc pod uwagę, że mieszka tam nawet kilkaset tysięcy ludzi bez meldunku, jest o co walczyć. Kwoty potencjalnych dochodów idą w miliony złotych.
W przypadku Tarnowa walka o „mieszkańca”, a raczej „podatnika” też się zaczęła, niestety w naszym przypadku nie chodzi o zachęcanie „nowych mieszkańców” do zameldowania, ale raczej o zachęcanie dawnych mieszkańców by się nie wymeldowali. Kolejną „grupą docelową” są wszyscy ci, którzy pracują w Tarnowie, ale mieszkają poza jego granicami i tam też rozliczają się z podatków. Za każdym razem podatki takiego mieszkańca trafiają w części do wójta okolicznych gmin (w sensie do budżetu gminy), a w części do powiatowego starosty. Strata jest tym większa, gdyż wyprowadziły się głównie osoby dobrze zarabiające i takie, które potencjalnie dla budżetu są istotnym źródłem dochodu. A jeśli policzymy jak wiele osób wyprowadziło się z Tarnowa i wybudowało swoje domy w okolicy to wyjdzie nam, że gra jest warta świeczki. Problem w tym, że taka świeczka to też ogień i dobrze byłoby nie narobić przy tym więcej szkód niż pożytku, a tak niestety jest w przypadku najnowszego pomysłu jednego z radnych.
Otóż w uproszczeniu chce on, aby każdy kto się rozlicza w Tarnowie miał darmowy parking w centrum miasta. Pomysł jest o tyle szkodliwy, że „zaprasza” samochody do centrum. Mógłby spowodować drastyczne zmniejszenie rotacji miejsc parkingowych w centrum, która to wymuszana jest poprzez opłaty parkingowe. Większość mieszkańców centrów miast sama domaga się wprowadzania stref płatnego parkowania, gdyż zwiększa to szanse tychże do zaparkowania pod własnym domem. W przeciwnym wypadku miejsca takie zajmowane są bardzo szybko, gdyż ze względu na swoją lokalizację są bardzo atrakcyjne. Propozycja ta zatem cofa nasze miasto w dyskusji o rozwoju dobre kilkadziesiąt lat.
Nie od dziś jednak można obserwować, że pomysły na rozwój i rewitalizację naszego miasta nijak mają się do nowoczesności. Nasze miasto niby smart, w rzeczywistości jest daleko w tyle nie tylko za innymi podobnymi miastami w Polsce, ale niejednokrotnie za innymi miastami naszych południowych sąsiadów. Tym wszystkim, którym pomysł się podoba zalecam wyjazd poza granice naszego Tarnowa. Od jakiegoś czasu Łódź, Poznań, a także Słupsk czy Kraków zmieniają się na lepsze. Choć do standardów zachodnich jeszcze nam daleko to jednak sugeruję przynajmniej na ten temat coś poczytać. Nowoczesne miasta, to przede wszystkim miasta zielone, przyjazne rowerzystom i pieszym, a dopiero w następnej kolejności kierowcom. Miasta z dobrze rozbudowaną komunikacją publiczną, w których samochód potrzebny jest w weekend do dalszych wycieczek i wypadów na łono natury.
Może kiedyś i u nas będzie zielono. Póki co jest niewesoło, a momentami zabawnie. Jeśli już „coś” ma być za darmo to wole by była to komunikacja miejska dla uczniów, basen dla dzieci, teatr raz w miesiącu albo zajęcia sportowe w nowej hali Jaskółka, a może lekcje języka angielskiego. Panie Radny więcej kreatywności.