Wróć do listy artykułówPrzedwyborcze sojusze....
Przedwyborcze sojusze…
Przedwyborcza scena zaczyna nabierać kolorów. Coraz częściej zastanawiamy się na kogo oddamy głos w wyborach samorządowych, w tym na Prezydenta Tarnowa. Póki co, jedynym kandydatem, którego możemy być pewni, prócz urzędującego prezydenta, któremu należy się czerwona kartka, jest Tomasz Olszówka – rekomendowany przez Stowarzyszenie i Klub Nasze Miasto Tarnów, kandydat obywatelski, popierany przez ruchy miejskie i ludzi z różnych stron sceny politycznej, kiedyś reprezentujących lewicę (SLD), centrum (.Nowoczesną), ruchy obywatelskie (dawne Stowarzyszenie Tarnowianie, Ziemia Tarnowska, czy Tarnów OdNowa).
Największa formacja polityczna wystawia starszego biznesmena z Żabna, który swoją firmę prowadził całe lata poza Tarnowem. Problem polega na tym, że mimo zapowiedzi żadnych ruchów by przekonać do siebie mieszkańców Tarnowa ów kandydat - Janusz Gładysz - nie zrobił. Mam nadzieję, że chociaż zdążył się zameldować w naszym mieście.
Z kolei urzędujący prezydent przekonał do siebie swojego partyjnego kolegę (wielki sukces!) Roberta Wardzałę. Ten ostatni przez kilka miesięcy nie szczędził słów krytyki (zasłużonej) pod adresem swojego partyjnego kolegi Ciepieli. Kilka cytatów dla przypomnienia. Robert Wardzała w dn. 3 lipca 2018 roku napisał, że „od lat trwa konsekwentne betonowanie Tarnowa (…) czas to zmienić”, albo w dn. 31 maja, że „do tej pory nie udało się tchnąć impulsu rozwojowego w nasze miasto (…) musimy to zmienić”, albo w dn. 23 maja stwierdził, że „do tej pory nikt nie znalazł recepty jak powstrzymać degradację Tarnowa”. No cóż najwidoczniej obecny włodarz również takiej recepty nie ma i przykłada się do degradacji Tarnowa. Nic dodać nic ująć. W dn. 12 czerwca Robert Wardzała na swoim facebooku napisał, że „nasz piękny Tarnów potrzebuje osoby z pomysłem, która wie jak wykorzystać potencjał tego miasta w najbliższych pięciu latach” – nie jest nią ani Roman Ciepiela, ani Robert Wardzała. Chyba, że nasz żużlowiec miał na myśli Tomasza Olszówkę to pełna zgoda.
To co mnie i pewnie wielu innych mieszkańców Tarnowa odstrasza od tej całej koalicji to to wspaniałe trio: Ciepiela, Wardzała i Ciesielczyk. O ile sam Robert, dołączając do dwóch panów C (Ciepiela-Ciesielczyk), zmarnował swoją szansę wybicia się na niezależność i zaangażowania w sprawy miasta - mógł spokojnie swój potencjał wykorzystać w niepartyjnej formule komitetu obywatelskiego jakim jest Nasze Miasto Tarnów - o tyle w tym trio zmarnował swoją szansę. Obietnica wiceprezydenta jawi się jak trzy srebrniki za które Roman Ciepiela kupił dawnego żużlowca, rekordzistę toru tarnowskiego. Jestem też prawie pewien, że podobnie jak kilka innych obietnic wyborczych Romana Ciepieli, tak i ta o wiceprezydenturze dla Wardzały trafi do katalogu (dosyć obfitego) niezrealizowanych. Wszak w tym obecny prezydent jest specjalistą.
Dlatego tak ważne jest aby trzecia siła – jaką jest Nasze Miasto Tarnów stała się niejako pierwszą lub drugą siłą polityczną w mieście. Dziś dysponujemy tylko czwórką radnych, ale celem jest zwiększenie tej reprezentacji, aby żadna z wielkich partii (oś sporu nadal jest PiS – PO) nie miała w radzie większości. Gdy jeden klub ma absolutną większość - nie ma atmosfery współpracy, dialogu, współdziałania. A to jest teraz naszemu miastu najbardziej potrzebne. Skuteczny lobbing, działanie ponad politycznymi barierami, skuteczne pozyskiwanie inwestorów i poparcia w kraju to klucz do sukcesu. Cała mijająca kadencja to był ciągły spór na linii Ciepiela – PiS, do tego urzędujący prezydent miał spór Ciepiela – Wardzała, Ciepiela – dawne koło SLD, nawet w gronie radnych z PO nie wszyscy głosowali za udzieleniem absolutorium. Mając konflikty na każdym froncie nie da się skutecznie pracować i działać dla dobra miasta. Tak konfliktogenna osoba nie ma umiejętności do jednoczenia wokół wspólnych spraw. Dlatego ja daje jej czerwoną kartkę. Jestem zawiedziony!
